„Pokonując szmat drogi, Wędrowiec już zmęczony, Chcąc rozprostować nogi, Siadł pod drzewem strudzony. Zmorzony snem spał długo, Cisza wokół i zieleń, Gdy ocknął się nad strugą, Przystanął ręczy jeleń. Okazem był wspaniałym, Tak piękne miał poroże, Że przybysz onieniemiały Wyszeptał „Szczęść Ci Boże”. Odzewu nie doczekał, Jeleń,jakby nie słyszał, Szept pozostał bez echa, Bo wokół cisza-głusza. Przybysz zauroczony, Widokiem się zachwycał, I szeptał podniecony: „Piękna ta okolica”. Czy dalej, w znoju, trudzie, Wlec członki swe strudzone? Czy może tu na ludzi, Poczekać lub na żonę? Nim przyjdą – stawię szałas, Przy łęgu, przy ruczaju, gdzie nie dociera hałas, Żyje się tak jak w raju. Nim ziemię zmierzch otoczył, Obmyślił normy, prawa, Że zając aż podskoczył, Jeleń zaś się nie stawiał. Rzekł tak: „Kto ma ochotę, Iść drogą życia inną, Niech tworzy swą wspólnotę, W osadzie zwanej Glinno”. Wizją swą rozmarzony, Bez trwogi już, bez lęku, Krzyknął zadowolony: „Będę żył tu – przy łęku!” Wiara – cnotą zasadną, Tworzy historii zręby, Przyłęk – zdrową osadą, Świadczą – jeleń i dęby. Trzysta lat właśnie mija, Od tych dziejowych zdarzeń, Przyłęk wciąż się rozwija, Ludziom los – szczęściem darzy.