To był wspaniały wypad na weekend! Grupa 23 osobowa z Przyłęku i ich znajomi z Nowego Tomyśla i okolic, chętnych przeżyć i podniesienia adrenaliny, wybrała się w piątek 25.08.2017 na dwudniowy wypad piknikowo-kajakowy do miejscowości leżącej na granicy Drawieńskiego Parku Narodowego a mianowicie do Drawna.
Dla dwojga uczestników Pawła i Łukasza była to nagroda którą zdobyli w naszym piknikowym konkursie kajakowym przeprowadzonym przez członków grupy KajAktywnych Wikliniarzy a ufundowanej przez Stowarzyszenie „Nasz Przyłęk”
Tak relacjonuje Paweł:"Witam kilka słów na temat naszej nagrody: Wszystko zaczeło sie 22 lipca 2017 roku na corocznym pikniku w Przyłeku.
Do wzięcia udziału w konkurecji w której nagrodą był spływ kajakowy rzeka korytnicą namówiła nas moja Mama, wystartowałem z kuzynem Łukaszem , udało sie wygralismy, no i sie zaczeło jak to sie"je" te kajaki Ja rolnik kuzyn stolarz z kajakami nic a nic nie mieliśmy wspólnego. Do naszej przygody wzielismy nasze partnerki równiez pełne obaw.
Spływ w którym uczestniczylismy odbył sie w Drawnie, trwał 3 dni od 25 do 27 sierpnia. Zaczeło sie jak zawsze od integracji:) w pierwszy wieczór, integracja z tak wspaniałymi ludzmi to czysta przyjemnośc. W sobote rano sniadanie wspomnienia po integracji troche obaw , naszczescie Krzysztof organizator stanął na wysokości zadania i rozwiał obawy.Godzina 10 grupowa fotka no i sie stało po około 20 minutach upajania sie pieknem natury połknelismy bakcyla to co mozna zobaczyc z kajaka cos pieknego w zyciu byśmy nie pomysleli że taką frajde i tyle piekna wygralismy w fajnym konkursie w naszej wsi. Pierszy odcinek trasy typowa sielanka krystalicznie czysta woda piekno natury cisza i spokuj. Po małej przerwie zaczeła sie prawdziwa przygoda powalone drzewa przeprawy pod mostami kłodami nad kłodami poprostu coś co pozwala naprawde sie odstresowac i wypocząć za razem.
Warto brac udział w konkursach mozna trafic na bardzo ciekawe nagrody. Dzieki tej nagrodzie nasz pierwszy spływ nie bedzie ostatni:)"
Punkt docelowy-szlak kajakowy Korytnicy i Drawy. Przez dwa dni przepłynęliśmy około 20 km na szlakach o różnym poziomie (od łatwego do trudnego).W pierwszym dniu (w sobotę)-Korytnica. Zaczęliśmy od Nowej Korytnicy a skończyliśmy na biwaku ''Bogdanka''. Według przewodnika trasa liczy 14 km i jest dość trudna. Pierwsza część-spokojna.
Powolna rzeka zachwycała-można było skupić się na oglądaniu i podziwianiu drzew- dumnie stojących na straży ciszy i pięknie przyrody. Słychać ptaki,pod kajakiem widać liście nenufarów-czasami przepływały ryby, na dziobie kajaków cichutko przysiadywały piękne ważki. W szuwarach pojawił się też łabędź i dzikie kaczki.
Pogoda przepiękna,słoneczna więc i nastroje super! A więc krótki odpoczynek przy ognisku,pyszna kiełbaska z kija i płyniemy dalej. Druga część szlaku był już gorsza-drzewa rozłożyły się w wodzie w taki sposób,że stworzyły nam nie lada przeszkody.
W prawo!,w lewo!,szybciej!,wolniej!,uwaga kłody!, uwaga gałęzie!,-dało się słyszeć głosy z kajaków. Daliśmy radę!-nikt się nie przewrócił-trochę bolały ręce ale uczucie ,że pokonaliśmy dość trudny szlak było cudowne. Wieczorem przepyszna kolacja przy wspólnym ognisku i miłe wspominki o przeprawie. W nocy przyroda miała dla nas niespodziankę-burza z ulewnym deszczem i niesamowitymi wyładowaniami atmosferycznymi, po prostu grzmiało i błyskało się nie miłosiernie. Już mieliśmy obawy co do pogody na drugi dzień naszej przygody ale dla nas kajakarzy-zawsze świeci słońce!.
Drugi dzień to szlak drawski -9 km poziom szlaku trudny. W grupie 12 osób zaczęliśmy od Jeziora Grażyna gdzie na skraju zakupiliśmy bilety do Drawskiego Parku Krajobrazowego i po wysłuchaniu przestrogi od pani kasjerki, wyruszyliśmy po nową przygodę poprzez odcinek jeziora Adamowo (Dubie).
Drawa przywitała nas równie cicho i pięknie jak Korytnica-no może większą głębokością i bardziej wartkim nurtem. Pierwsza cześć rzeki- spokojna-pozwoliło to na baczną obserwację przyrody i zachłyśnięcie się jej urokami. Humor i spokój był wśród kajakarzy. Druga część niędzy mostem w Barnimiu a polem biwakowym DPN "Barnimie" stała się już wyzwaniem.
Wartki nurt i niesamowicie dużo przeszkód uśpiły czujność niektórych z nas, no i stało się -dwa kajaki znalazły się pod wodą. Zorganizowana pomoc uczestników pozwoliła jednak na dokończenie tej fantastycznej wyprawy.
Do domu wróciliśmy w niedzielę wieczorem-zdrowi,odprężeni,bogatsi w doświadczenia i wiedzę,z '' lekko'' obolałymi rękoma (ale to nic). Najważniejsze cudowne wspomnienia-bo dobre towarzystwo w otoczeniu przyrody ma moc!